Spór
dotyczący dobra toczy się od starożytności, a główna linia podziału
dotyczy tego, co jest jego źródłem. Bóg lubo bogowie i w związku z tym czy
jedynymi prawowitymi interpretatorami norm moralnych są kapłani. Nikt
nie ma wątpliwości, że na świecie istnieje dobro, jak i zło. Problemy
zaczynają się w momencie, gdy należy ustalić, na czym są owe wartości. Każdy z nas postrzega, bowiem świat, inaczej, będąc przy, tym bardziej
lub mnie wyrozumiałym. Dla jednych małe wykroczenia okażą się czymś
niegodnym i zupełnie nieludzkim, gdy ktoś inny będzie potrafił zrozumieć
owe postępowanie. Wybaczy i możliwe, że pomoże w powrocie na dobrą
drogę. Przynajmniej w swoim przekonaniu taka właśnie będzie. Dawni
myśliciele gotowi byli przyznać, że źródłem norm moralnych jest suweren
lub filozofowie. Starożytni demagodzy byli doskonałymi mówcami,
potrafiącymi wpływać na decyzję zgromadzenia ludowego. Korzystając z
swojego daru, mieli coraz większy wpływ na życie ludu. Swoimi
przemówieniami potrafili dotrzeć i przekonać niemal każdego do własnych
wartości i przekonań. Ich poglądy mówiły między innymi
o tym, że świat poznajemy za pomocą zmysłów, a prawda jest jedynie
wynikiem umowy i zależy od indywidualnych przekonań. Posiadał ją ten,
który potrafił przekonać do niej innych. W tym tej chwili rozpoczyna się
spór sofistów z Sokratesem. Dla Greckiego filozofa najwyższym dobrem
była cnota, do której człowiek sam powinien dążyć. Wiązała się ona z
prawdą, sprawiedliwością i odwagą. Ściśle wiązał ją z wiedzą i dobrem,
mówiąc, że każdy, kto
posiada wiedzę jest dobry, a więc i cnotliwy. W związku z tą zasadą
przyczyn ludzkiego zła szukał w niewiedzy. Spór ten jest trudny do
rozstrzygnięcia i niewątpliwie zależy od naszych własnych przekonań.
Dobro jest, bowiem
wartością subiektywną, nie dającą zamknąć się w żadne sztywne ramy.
Każdy z nas codziennie spotykając się z codziennością, staje przed
trudnym wyzwaniem określenia czy coś jest dobre czy
złe. Słysząc wiadomości o wydarzeniach na świecie wyrabiamy sobie
opinię na ich temat, które często między sobą wymieniamy. Ukazując innym
swój sposób postrzegania świata, a co za tym wartości jakie są dla
nas ważne. Zapewne, dlatego tak często się ze sobą spieramy, chcąc przeforsować swoje zdanie. Są, bowiem ludzie, którzy dla dobra są w stanie zrobić naprawdę wiele. Nawet, jeśli
na drodze staje inny człowiek. Takie sytuacje nie są łatwe, choć
zdarzają się zaskakująco często o czym oczywiście nikt głośno nie powie.
Media bombardują nas mało istotnymi informacjami, skutecznie odwracając
naszą uwagę przed naprawdę ważnymi sprawami. Nikt nie jest w stanie
przewidzieć jak zareagują ludzie, gdy na ich głowy nagle spadną tak
długo skrywane informacje. Oczywiście
nie wszyscy żyją w błogiej niewiedzy. Niektórzy doskonale wiedzą co tak
naprawdę dzieje się na świecie i tylko nie mają siły, aby w jakikolwiek
sposób się temu przeciwstawić. Być może przyzwyczaili się do myśli, że
czasem należy poświęcić pojedynczą jednostkę w imię wyższego dobra.
Tak, coś takiego istnieje i jest wytłumaczeniem niemal na wszystko. W
końcu nikt nie sprzeciwi się śmierci człowieka, która mogłaby ocalić
tysiące innych istnień. Tylko jak daleko można posunąć się w takim
postępowaniu, napędzając bezwzględną maszynę śmierci?
-
Zaczynamy. To nie będzie nic słodkiego i przepełnionego miłością. Opowiadanie będzie poniekąd powrotem do moich korzeni. Tego co lubię najbardziej i w czym czuje się najlepiej. Uda się albo skończy porażką, ale muszę spróbować. Inaczej nigdy bym sobie tego nie darowała. Pierwszy rozdział prawdopodobnie za dwa tygodnie.
Pozdrawiam.
-
Zaczynamy. To nie będzie nic słodkiego i przepełnionego miłością. Opowiadanie będzie poniekąd powrotem do moich korzeni. Tego co lubię najbardziej i w czym czuje się najlepiej. Uda się albo skończy porażką, ale muszę spróbować. Inaczej nigdy bym sobie tego nie darowała. Pierwszy rozdział prawdopodobnie za dwa tygodnie.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz