Często w naszym życiu pojawiają się momenty, gdy mamy wrażenie, że nie mamy na coś wpływu. Obezwładnia nas uczucie kompletnej bezradności, będące szczególnie irytujące, gdy uwielbiamy mieć wszystko pod kontrolą. Przyzwyczajeni do pokonywania różnych życiowych trudności, coraz bardziej przywiązujemy się do myśli, że jesteśmy w stanie przezwyciężyć wszystko. W końcu nawet największe tragedie nie są nam straszne i wychodzimy z nich obronną ręką. Zaczynamy wręcz stawiać siebie jako przykład dla innych ludzi. Chcemy aby podziwiali naszą siłę, bądź próbowali naśladować i pytać o rady. Czujemy się panami własnego życia i może dlatego lekceważymy niespodzianki, jakie często sprawia nam los. Na początku są to drobiazgi, które nie robią na nas żadnego wrażenia. W końcu nie takie problemy udawało nam się rozwiązać. Nie spodziewamy się jednak tego, że jest to dopiero początek. Zaczyna się powolna strefa spadkowa. Zbierające się powoli niepowodzenia i przeszkody zaczynają coraz mocniej dawać nam w kość. Po raz pierwszy od dawna mamy okazję doświadczyć na własnej skórze prawdziwych uroków życia. Zaczynamy dostrzegać, że często nie jesteśmy wystarczająco silni, by radzić sobie z tym wszystkim w pojedynkę. Problem jednak często polega na tym, że zostajemy z nimi zupełnie sami.
Obracam w dłoniach kubek z parującą cieczą, podchodząc do okna. Opierając się o ścianę, moją uwagę przyciąga siedzący na ławce mężczyzna ze szkicownikiem w ręku. Na pierwszy rzut oka można go uznać za jednego z wielu malarzy. Kamienica, w której mieszkamy, należy do zabytków i jest jedną z piękniejszych w okolicy. Nic więc dziwnego, że przyciąga uwagę i dla wielu stanowi obiekt idealny do narysowania. Jednak znajdująca się naprzeciw niej ławka w otoczeni kilku drzew stanowi niemal doskonały punkt obserwacyjny. Można uznać, że to tylko moja mania prześladowcza, chwilami przekraczająca wszelkie granice ostrożność, która nie pozwala normalnie traktować mi innych ludzi. Także teraz obserwując owego mężczyznę jestem wręcz pewna, że ciągle wraca wzrokiem w ten sam punkt będący moim wzrokiem. Jedynie co jakiś czas opuszczając go na szkicownik, pozorując nanoszenie nowych szczegółów na rysunek. Z czasem coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że coś jest z nim nie tak. Mimo dość sporej odległości jaka nas dzieli, mogę zauważyć ironiczny uśmiech jaki maluje się na jego twarzy. Obydwoje doskonale wiemy, że nie mogę wykonać nawet najmniejszego ruchu. Jako wolny człowiek może przebywać i robić co tylko chce, jeśli oczywiście nie narusza przy tym prawa. Ja natomiast nie mam żadnych dowodów na to, że robi on coś nielegalnego. Jestem całkowicie bezradna i to uczucie zaczyna powoli doprowadzać mnie do szału. Zaciskam mocniej palce na uchu kubka, mocząc usta w ciepłej cieszy. Nie odrywam przy tym wzroku od mojego obserwatora, nie chcąc dać mu tej satysfakcji. Staram się przy tym zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jego wyglądu i zachowania. Zdaje sobie sprawę z tego, że nawet najdrobniejsza informacje może naprowadzić nas na odpowiednią drogę. Choć ja już wiem, z kim mamy do czynienia. Metody działania w tym środowisku są bardzo podobne. Powiedziałabym, że na kursach uczą tego samego niezależnie od kraju. Różnica tkwi jednak w zaangażowaniu i możliwościach jakie dają, im pieniądze. Od początku wpajane poczucie krzywdy i wyzysku sprawia, że ludzie ci pozbawiani są jakichkolwiek skrupułów w dążeniu do celu i obronie własnego państwa. W końcu przez wieki to oni byli ofiarami. Teraz przychodzi czas, kiedy role zaczynają się zmieniać. Naturalnie wszystko to można zrozumieć i usprawiedliwić. Każdy na ich miejscu prawdopodobnie postąpił, by tak samo, gdyby otrzymał taką szansę. Problem tkwi w tym, że cała ich organizacja wymyka się spod kontroli. Nikt nie ma wpływu na ich działania i nikt nie jest w żaden sposób ich powstrzymać. Oni natomiast każdego dnia przybierają na silę, powoli wyniszczając własne państwo od środka, nie wspominając już o całej siatce ludzi porozrzucanej po całym świecie. Wpatrując się w mężczyznę i jego subtelne ruchy, mam pewność, że to jeden z nich. Wyjątkowy osobnik, który został wybrany do wykonania szczególnej misji. Uśmiecham się pod nosem, kiedy podnosi się z ławki, chowając szkicownik do czarnej torby. Najwidoczniej zdobył już wszystkie informacje o jakie go proszono. Czego mu zresztą nie utrudniałam. Zaledwie w przeciągu kilku chwil na przystanku autobusowym zatrzymuje się czarny samochód, do którego wsiada. Wyjmując z kieszeni telefon i zapisuje jego numer rejestracyjny, nim zdąży jeszcze odjechać. Zapewne nie ma to większego sensu i po dotarciu na miejsce zmienią tablice. Jednak to zawsze jakiś punkt zaczepienia, z którego moi szefowie powinni się ucieszyć. Możliwe że nasza sprawa ruszy nieco do przodu. Z zamyślenia skutecznie wyrywa mnie trzask zamykanych drzwi. Odwracam się na pięcie, uśmiechając się promiennie do Tomasa. Mężczyzna w swoim zwyczaju rzuca torbę tuż koło szafki na buty, by następnie podejść i musnąć na powitanie mój policzek. Jest bardzo zmęczony po treningu, dlatego też zostawiam go w salonie, wciskając mu pilot od telewizora, i znikam w kuchni. Staram się robić wszystko, aby zachować choć cząstkę normalności w naszym mieszkaniu. To miejsce jest naszą małą oazą, w którym nie ma miejsca na moje sprawy zawodowe. Tomas tak naprawdę nie wie, czym się zajmuje. Ktoś, kto mnie nie zna mógłby powiedzieć, że nasz związek oparty jest na kłamstwie. Ja jednak robię wszystko, by go chronić. Trzymam z dala od wszelkich kłopotów i niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą moja praca. Pozwalam, aby żył w niemal w bezproblemowym i bezpiecznym świecie. Zdaje sobie sprawę z tego, że zderzenie z rzeczywistością będzie bolesne. Każdego dnia budzę się ze świadomością, że to może być właśnie ten dzień. Wciąż mnie to przeraża, choć teraz w moim życiu pojawiły się inne priorytety. To będzie trudna i długa walkę, jednak nie zasnę spokojnie, dopóki jej nie wygramy.
Obracam w dłoniach kubek z parującą cieczą, podchodząc do okna. Opierając się o ścianę, moją uwagę przyciąga siedzący na ławce mężczyzna ze szkicownikiem w ręku. Na pierwszy rzut oka można go uznać za jednego z wielu malarzy. Kamienica, w której mieszkamy, należy do zabytków i jest jedną z piękniejszych w okolicy. Nic więc dziwnego, że przyciąga uwagę i dla wielu stanowi obiekt idealny do narysowania. Jednak znajdująca się naprzeciw niej ławka w otoczeni kilku drzew stanowi niemal doskonały punkt obserwacyjny. Można uznać, że to tylko moja mania prześladowcza, chwilami przekraczająca wszelkie granice ostrożność, która nie pozwala normalnie traktować mi innych ludzi. Także teraz obserwując owego mężczyznę jestem wręcz pewna, że ciągle wraca wzrokiem w ten sam punkt będący moim wzrokiem. Jedynie co jakiś czas opuszczając go na szkicownik, pozorując nanoszenie nowych szczegółów na rysunek. Z czasem coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że coś jest z nim nie tak. Mimo dość sporej odległości jaka nas dzieli, mogę zauważyć ironiczny uśmiech jaki maluje się na jego twarzy. Obydwoje doskonale wiemy, że nie mogę wykonać nawet najmniejszego ruchu. Jako wolny człowiek może przebywać i robić co tylko chce, jeśli oczywiście nie narusza przy tym prawa. Ja natomiast nie mam żadnych dowodów na to, że robi on coś nielegalnego. Jestem całkowicie bezradna i to uczucie zaczyna powoli doprowadzać mnie do szału. Zaciskam mocniej palce na uchu kubka, mocząc usta w ciepłej cieszy. Nie odrywam przy tym wzroku od mojego obserwatora, nie chcąc dać mu tej satysfakcji. Staram się przy tym zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jego wyglądu i zachowania. Zdaje sobie sprawę z tego, że nawet najdrobniejsza informacje może naprowadzić nas na odpowiednią drogę. Choć ja już wiem, z kim mamy do czynienia. Metody działania w tym środowisku są bardzo podobne. Powiedziałabym, że na kursach uczą tego samego niezależnie od kraju. Różnica tkwi jednak w zaangażowaniu i możliwościach jakie dają, im pieniądze. Od początku wpajane poczucie krzywdy i wyzysku sprawia, że ludzie ci pozbawiani są jakichkolwiek skrupułów w dążeniu do celu i obronie własnego państwa. W końcu przez wieki to oni byli ofiarami. Teraz przychodzi czas, kiedy role zaczynają się zmieniać. Naturalnie wszystko to można zrozumieć i usprawiedliwić. Każdy na ich miejscu prawdopodobnie postąpił, by tak samo, gdyby otrzymał taką szansę. Problem tkwi w tym, że cała ich organizacja wymyka się spod kontroli. Nikt nie ma wpływu na ich działania i nikt nie jest w żaden sposób ich powstrzymać. Oni natomiast każdego dnia przybierają na silę, powoli wyniszczając własne państwo od środka, nie wspominając już o całej siatce ludzi porozrzucanej po całym świecie. Wpatrując się w mężczyznę i jego subtelne ruchy, mam pewność, że to jeden z nich. Wyjątkowy osobnik, który został wybrany do wykonania szczególnej misji. Uśmiecham się pod nosem, kiedy podnosi się z ławki, chowając szkicownik do czarnej torby. Najwidoczniej zdobył już wszystkie informacje o jakie go proszono. Czego mu zresztą nie utrudniałam. Zaledwie w przeciągu kilku chwil na przystanku autobusowym zatrzymuje się czarny samochód, do którego wsiada. Wyjmując z kieszeni telefon i zapisuje jego numer rejestracyjny, nim zdąży jeszcze odjechać. Zapewne nie ma to większego sensu i po dotarciu na miejsce zmienią tablice. Jednak to zawsze jakiś punkt zaczepienia, z którego moi szefowie powinni się ucieszyć. Możliwe że nasza sprawa ruszy nieco do przodu. Z zamyślenia skutecznie wyrywa mnie trzask zamykanych drzwi. Odwracam się na pięcie, uśmiechając się promiennie do Tomasa. Mężczyzna w swoim zwyczaju rzuca torbę tuż koło szafki na buty, by następnie podejść i musnąć na powitanie mój policzek. Jest bardzo zmęczony po treningu, dlatego też zostawiam go w salonie, wciskając mu pilot od telewizora, i znikam w kuchni. Staram się robić wszystko, aby zachować choć cząstkę normalności w naszym mieszkaniu. To miejsce jest naszą małą oazą, w którym nie ma miejsca na moje sprawy zawodowe. Tomas tak naprawdę nie wie, czym się zajmuje. Ktoś, kto mnie nie zna mógłby powiedzieć, że nasz związek oparty jest na kłamstwie. Ja jednak robię wszystko, by go chronić. Trzymam z dala od wszelkich kłopotów i niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą moja praca. Pozwalam, aby żył w niemal w bezproblemowym i bezpiecznym świecie. Zdaje sobie sprawę z tego, że zderzenie z rzeczywistością będzie bolesne. Każdego dnia budzę się ze świadomością, że to może być właśnie ten dzień. Wciąż mnie to przeraża, choć teraz w moim życiu pojawiły się inne priorytety. To będzie trudna i długa walkę, jednak nie zasnę spokojnie, dopóki jej nie wygramy.
-
Odcinek napisany już jakiś czas temu i pewnie nie najwyższych lotów, ale akcja dopiero powoli się rozwija. Tak samo zresztą jak kompetencje Faridy, które na dobrą sprawę będziecie poznawać w przeciągu najbliższych rozdziałów. Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy, starałam się je w miarę możliwości poprawiać, ale znając siebie pewnie cześć i tak przegapiłam.
Odcinek chciałabym zadedykować Pannie A-przez wzgląd na Twój wiek i nasze ostatnie rozmowy nie musisz już dłużej czekać. I Kate-za cierpliwość i pomoc przy moich przenosinach na blogspot i oczywiście za nasze rozmowy.
Kolejny raz dziękuje też za szablon Zuzie.
Pozdrawiam.
Odcinek chciałabym zadedykować Pannie A-przez wzgląd na Twój wiek i nasze ostatnie rozmowy nie musisz już dłużej czekać. I Kate-za cierpliwość i pomoc przy moich przenosinach na blogspot i oczywiście za nasze rozmowy.
Kolejny raz dziękuje też za szablon Zuzie.
Pozdrawiam.
Czasami kłamiemy by chronić tak samo robi Farida, to niestety nie jest dobrym wyjściem, choć tak nam sie właśnie wydaje, niestety gdy druga połowa dowiaduje się prawdy zawsze ma pretensje i obstaje przy tym ze dało by sobie radę ze świadomością tego co przed nią ukrywamy. Sama również jestem ciekawa czym zajmuje się nasza bohaterka. Co od samego wstępu to niestety kontrola nad własnym życiem znika wtedy gdy najbardziej tego potrzebujemy. A gdy pojawiają się problemy to przeważnie wszyscy wokoło znikają
OdpowiedzUsuńFarida mimo wszystko nie powinna kłamać. Zdaje sobie sprawę z tego, że niedługo wszystko może się wydać i obawia się tego. Każdego dnia o tym myśli i ją to przerasta, powinna w końcu się przełamać i spróbować spokojnie porozmawiać na ten temat z Tomasem, bez gwałtownych sytuacji na pewno by zrozumiał. Kłamstwem daleko nie zajdzie, niestety.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie ma za co! To była tylko taka lekka pomoc ;) Ja cierpliwa zawsze jestem, więc spokojnie! ;-)
Pozdrawiam! ;**
Farida źle robi, ze kłamie. Jak powszechnie wiadomo kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw i mogą być złe konsekwencje jej kłamst. Kłamstwem można tylko pogorszyć sprawę. Jest jej potrzebna szczera rozmowa z Thomasem, która może wiele zmienić. Tylko pytanie czy ona chce szczerej rozmowy czy nadal brnąć w kłamstwo, które jej w niczym nie pomaga.
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykację :*
Oj te nasze rozmowy na każdy temat :*
No przecież to prędzej czy później wyjdzie na jaw... W sumie dla Tomasa może być lepiej, że nic nie wie. Z tym, że pewnie dowie się o wszystkim w najmniej odpowiednim momencie...
OdpowiedzUsuńPanuje powszechne przekonanie, że kłamstwo ma krótkie nogi, więc coś mi się zdaję, że Tomas dowie się o kłamstwach Fridy prędzej niż ona by się o tym domyślała, a konsekwencje mogą być bardzo duże. Pozdrawiam serdecznie i do kolejnego cudeńka, moja Droga.
OdpowiedzUsuń